Moim zdaniem kiepski film. Jacyś niedorobieni kosmici, którzy bici po głowie kijem baseballowymi i oblewani wodą uciekają gdzie pieprz rośnie, a przylatują z odległych galaktyk supernowoczesnymi statkami. Element nawrócenia dość łopatologiczny, ale tego należało się spodziewać- wiadomo: Mel Gibson.
Ogólnie 4/ 10 i ani punkt więcej moim zdaniem.
Kosmita nie musi być terminatorem, który po uderzeniu z bejzbola będzie stał niewzruszony. Wody się bali, bo się bali po prostu, tak jak człowiek jakiegoś kwasu.
Piszesz o supernowoczesnych statkach, jeżeli się czepiać to wątpię, żeby obcy atakowali jakąkolwiek planetę wysyłając na planete jakieś wojsko, już na ziemi tak się nie walczy, a tak zaawansowana cywilizacja pewnie by przesłała jakąs bombę biologiczną czy coś w tym stylu. Ale tak by nie powstało mnóstwo dobrych filmów scifi z udziałem obcych.
Bali się wody, nie tylko się bali, ale ona dosłownie rozpuszczała ich ciała. Zaatakowali więc planetę, która w większości składa się z wody... Brak jakiegokolwiek uzbrojenia, brak skafandrów chroniących przed wodą. Po prostu biegali z gołymi tyłkami. Tak, to ma sens!
Nieprawda. Miałem okazję zobaczyć sporo dobrych filmów, ale ten jest moim zdaniem mierny. Nie przeczę, komuś tam pewnie może się podobać. Na mnie nie zrobił jednak wrażenia, a jeżeli o jakimkolwiek wrażeniu mogę mówić, to raczej o nie najlepszym. Właśnie takie miałem po obejrzeniu tego filmu. Dobre filmy jakie obejrzałem? Ano np. "Black Death","Elitarni", "Zabójczy numer","Sherlock Holmes","Wyspa tajemnic","Bezsenność" i mógłbym tak jeszcze długo... :)