Film o znakach na zbożu z Melem Gibsonem? Jak dla mnie brzmi to baaardzo odstraszająco. Tymczasem... dawno już nie czułam takiego niepokoju, jak podczas oglądania tego filmu. Reżyser sięgnął po sprawdzone numery z "Szóstego zmysłu", czy "Blair Witch Project" i przy użyciu minimalnych środków zbudował nastrój grozy już w pierwszych minutach filmu. Sama atmosfera - gra aktorów, oszczędne operowanie muzyką, a często nawet jej brak - sprawiają, że widz zaczyna się bać, zanim pojawia się jakiekolwiek konkretne zagrożenie. Jesteśmy zrównani z bohaterami. Widzimy i rozumiemy tyle, co oni. Sam finał rzeczywiście trochę rozczarowuje, ale nie jest aż tak źle. To dobry film i warto wybrać się na niego do kina. Osobiście żałuję, że obejrzałam go w nieco mniej dogodnych okolicznościach.