( znalezione w sieci):
Znaki to film o demonach.
W filmie obcy pokazani są jako dziwne kreatury z pazurami, nie widzimy żadnej technologii ani pojazdów (jedynie dziwne światła na niebie). Główny bohater to ksiądz, który musi odzyskać wiarę. W trakcie filmu różni ludzie widzą najeźdźców jako coś innego: gliniarz bierze ich za łobuzów, księgarz uznaje ich za oszustwo i komercyjną zagrywkę, żołnierz twierdzi, że to armia najeźdźców, dzieciaki myślą, że to UFO, a główny bohater wszystkie wydarzenia w filmie podporządkowuje testowi wiary. Percepcja zjawiska zależy więc od punktu widzenia danej osoby. Mało tego: obcy w finale nie został zabity zwykłą wodą. Córka Mela Gibsona to ktoś w rodzaju aniołka, świętej istoty (o czym jest mowa w dialogach) - rozstawione przez nią szklanki są więc wypełnione wodą święconą, a to jest przecież najlepsza broń przeciwko demonom. W legendach także mówi się, że drewno i różnego rodzaju proste przeszkody łatwo blokują drogę nadnaturalnym istotom - w Znakach jest to samo. Dodatkowo pod koniec filmu wspomniane jest, że metoda zabijania kreatur została odkryta w trzech małych miastach na Bliskim Wschodzie (czyżby "siedziby" największych współczesnych religii?), a przez cały czas tu i ówdzie pojawia się chrześcijańska ikonografia (ujęcia pokazujące kształt krzyża w różnych miejscach). Z tym wszystkim idealnie idzie w parze motyw zdołowanego księdza, który musi wypełnić od dawna zarysowany boski plan, by wypędzić demony i w ten sposób odzyskać wiarę. Przy okazji tytuł filmu można traktować metaforycznie (znaki od Stwórcy, a nie tylko połamana kukurydza).
Ciekawa teoria. Ale dla mnie to ciągle są kosmici, a nie demony. I to dziwni kosmici, bo niby mający nowoczesne statki(te światła to raczej one), ale schodzący na ziemię bez uzbrojenia i "na golasa".
Poza tym Gibson grał pastora, to trochę co innego niż ksiądz, protestancki odpowiednik prędzej.
Ale do jasnej ciasnej, skąd pomysł, że córka była aniołkiem? Dla mnie to niedorzeczne i bardzo naciągane. Równie dobrze można powiedzieć, że Phoenix był wcieleniem Kommodusa z Gladiatora tutaj i sobie był z rodzinką. Bez sensu totalnie.
I woda święcona w szklankach? A niby kto ją poświęcił? Z kranu im leciała woda święcona? Bez jaj.
Dziewczynka jak dziewczynka, nic szczególnego. Nie widziałem w niej nic "boskiego".
A że kosmici zostali tak przedstawieni dziwnie, to już raczej wada filmu. Ale dałem 7, bo mimo wszystko podobało mi się.
Aha. A skoro kosmici bali się wody, no to się bali. W Wojnie światów kosmici w ultranowoczesnych maszynach zabijali ludzi, przygotowywali się do inwazji baardzo długo, jak mówili w filmie, ale nie przewidzieli czegoś tak banalnego... bakterii, które mogą ich zabić. Pfff. A tutaj wymyślili wodę. Tak samo głupie ;)
A jak ludzie odkryli, że kosmici boją się wody to to wykorzystali i kosmici uciekli. Tyle.
Nie wiem czy doszukiwanie się religijnego sensu tego filmu jest właściwe.
Bardzo ciekawa teoria. Czy to był zamysł reżysera, pewnie się nie dowiemy, ale wydaje się to bardzo prawdopodobne. Warto zauważyć jeszcze jedną rzecz: tytuł "Signs" jest bardzo podobny do słowa sins (grzechy).
Mysle że wystarczy przeglądnąć filmografie pana reżysera i będzie sie dało potwierdzić tą teorie. Albo jej zaprzeczyć
Przyznam, że ciekawe. Wczoraj oglądałem urywkami drugi raz ten film (mam oglądała z siostrą) i zwróciłem uwagę na pewną rzecz. Mianowicie na ciągłą dyskusję o znakach w filmie. Zawsze myślałem, że chodzi w nim o znaki powstałe na polu. Ale nie! Znaków, śladów, przesłanek było w tym filmie dużo. Fakt astmy - że nie dostała się trucizna, fakt bycia najlepszym miotaczem - obecność kija i siła w rękach. Wszystko to sprawiło jakby "ktoś czuwał" nad rodziną pastora. Jeśli tak - była to ich tragicznie zmarła matka.
Dokładnie. Obcy w filmie to tak naprawdę kwestia poboczna. Tu chodzi o inne znaki. Film stara się przedstawić, że niektóre zdarzenia w naszym życiu mają ukryty sens. Astma, śmierć matki, miotacz, wiara, chęć wybaczenia, to przełożyło się na ich losy w spotkani z ufolami.
http://www.youtube.com/watch?v=uF-F67OUEAw
masz tu filmik w temacie, może się przyda. youtubowy okument o demonach i kosmitach, jakich mnóstwo, ale w temacie.
nie lubie ufologów bo to banda czubów, tylko jeden na iluś faktycznie mówi o jakimś znalezisku o jakim nie wiedziałem, jak Puma Punku, Yona Guni, zakopane piramidy czy ci z forbidden archeology ( Graham Hancock).
osobiście wolę hard sf i astrobiologię niż małe zielone ludziki w latających talerzach.