Nie zrozumiałaś puenty. Na końcu uwierzył że nic nie jest przypadkowe astma jego syna pozwoliła mu uchronić się przed trującym gazem, jego żona przed śmiercią zobaczyła jak jego brat walczy z kosmitą, jego córka nie przypadkiem porozstawiała dom szklankami z wodą. To przeznaczenie, Bóg.
Ten film nie powiada wbrew pozorom o kosmitach.
No właśnie zrozumiałam i, jak mówię, nie podobało mi się zakończenie. Zakończenie w stylu "tak miało być" zostawiło mnie z niedosytem. Film owszem, nie jest dokładnie o kosmitach, ale o księdzu (kaznodziei), który odzyskuje wiarę. Zastanawia mnie tylko fakt, że skoro puentą było "przeznaczenie, Bóg", to po co właściwie ci kosmici? Jeśli chcieli nakręcić film o odzyskiwaniu wiary i przeświadczenia, że "tak ma być", to mogli to zrobić bez korzystania z wątku kosmitów. W filmie właściwie nie wyjaśnili, czego ci kosmici szukali, dlaczego akurat nawiedzili to miejsce? Bo Bóg ich zesłał, by Mel Gibson mógł odzyskał wiarę, w której podupadł? Pan wystawił jego i jego rodzinę na próbę? Brak wyjaśnienia tego motywu i "odejście kosmitów" ot tak bez słowa [ok, wyjaśnieniem jest teoretycznie Bóg i przeznaczenie] pozostaje dla mnie właśnie złym zakończeniem i sprawia, że jestem zawiedziona. W trakcie film naprawdę trzymał w napięciu, ale zakończenie moim zdaniem po prostu zepsuli. Końcówka po prostu się rozmywa.
Chyba nie do końca zrozumiałaś. No przecież kosmici przylecieli milion lat świetlnych i zrobili masową inwazję wyłącznie po to, żeby jeden pastor mógł odzyskać wiarę :)
ten film nawet nie jest o kosmitach tylko o teorii spiskowej że niby przylecieli kosmici grzanej w tv i mediach. koleś który stracił wiarę zaczął z łatwością wierzyć w głupoty. sensem filmu jest to, że człowiek którzy wierzy w głupoty - ufo, boga itp, zawsze ma problemy psychiczne. szczytem głupoty było to, że prawie zamordował dzieciaka nie dając mu leków, bo bał się po nie pójść siedząc w piwnicy. ostatnia scena z kosmitą była symboliczna - "kosmita prawie zabił jego dziecko" - tak naprawdę kosmitą był główny bohater. kiedy to sobie uświadomił odzyskał wiarę w boga. czyli wcale nie lepszą, ale przynajmniej bezpieczną
Akurat zakończenie to jedyne co mi się spodobało w całym filmie. Fakt. Nienawidzę horrorów. Film przez godzinę jest nudniejszy od flaków z olejem.