Bo jak inaczej mozna wytlumaczyc ponad poltorej godziny absurdalnej i nudnej fabuly wykorzystujacy glosny niegdys motyw 'znakow z kosmosu'? Wystarczy jeszcze zauwazyc, ze kampania reklamowa nie uchyla nawet rabka tajemnicy o czym naprawde jest film (no bo w sumie jest o niczym), a temat znakow w profesjonalnie zrealizowanych zwiastunach sugeruje, ze pomyslowy temat na film zaowocowal co najmniej dobrym psychologicznym dreszczowcem. Tym czasem film jest wyjatkowym przykladem bardzo ladnie opakowanego pustego pudelka.
Gratulacje z pewnoscia naleza sie specom od marketingu (te pierwsze miejsca w rankingach premier w USA i Anglii...). A ja zastanawiam sie czy w uzasadnionym przypadku oszukany widz moze domagac sie zwrotu pieniedzy za bilety.